Nareszcie jest relacja z naszego Roztocze Inline Skate Maratonu.

23 wrzesień 2009

Nareszcie jest relacja z naszego Roztocze Inline Skate Maratonu.

Widzę, że nie ma chętnych do pisania o maratonie w Tomaszowie Lubelskim. A więc ja jako najmłodsze dziecko klubu napiszę kilka słów. Poranek jak zwykle nerwowy aby czegoś nie zapomnieć bo byłam za coś odpowiedzialna ale się udało :) Na maraton przyjechało kilka klubów co niektórzy mieli do pokonania aż 700km ale nie było im to przeszkodą choć po drodze płacili mandaty za prędkość aby zdążyć na start. Pierwsze starty odbyły się o 10,30 maluchy miały do pokonania małą pętelkę ale w strugach deszczu. Poradzili sobie doskonale. Start starszej grupy czyli 9899 odbył się już bardziej zacięcie. Chłopaki walczyli do końca choć nie było to łatwe bo ciągle padał deszcz. Jak zwykle Mumin z Hałasą startowali razem i prawie od razu odskoczyli od reszty zawodników do przodu. Oczywiście 1-szy na metę wjechał Hałaska a tuż za nim Mumin, bardzo dzielnie walczyły dziewczyny które startowały razem z Kasią. A teraz najważniejszy moment, wybiła godzina startu głównego. Do pokonania mieliśmy 21 kółek,a pętla liczyła 2km. Peleton prawie od razu się rozciągną ale ja się tym nie przejmowałam ponieważ czas w jakim trzeba było pokonać ten odcinek był wystarczająco długi. Czasami miałam towarzystwo i to było bardzo fajnie ale zaraz mi odjeżdżali. Miałam 2-óch panów z którymi chciałam powalczyć, ale niestety albo stety z 1 przegrałam ale odegram się za rok, już nie dużo mi brakuje. Co niektórzy zawodnicy są bardzo słabi ale to nic dziwnego bo przy takiej pogodzie komu by się chciało jechać ( po prostu meli lenia). Jestem zadowolona ze startu i czasu w jakim pokonałam ten maraton 1 godzina 45 minut a rok temu w Krakowie miałam 2,28 to jakaś poprawa jest. Uroczystości wręczenia dyplomów i pucharów zostały przeniesione do parku. Czekały tam na nas same pyszności ze strony panów od grilla i smalcu od Bodzi, oczywiście i rodzice mieli sporo pracy przy cieście które upiekli. Zawodnicy z Gdańska byli mile zaskoczeni poczęstunkiem jaki było przygotowany. Były fanfary dla zawodników ale szkoda że ja nie miałam żadnej przeciwniczki. W Poznaniu to już na pewno będę musiała walczyć jak lew o lepszy czas.
Kulminacyjnym punktem dla najmłodszych zawodników było losowanie nagród,na które czekali z niecierpliwością.

 


Proszę czekać... Proszę czekać...